Aurora — Dom w Pastelowym Świetle zaczyna się jak cichy, pogodny poranek. Otwierasz drzwi i od razu czujesz, że wnętrze nie chce Cię onieśmielać – raczej zaprasza, żeby zwolnić krok. Jasne beże, odrobina pudrowego różu i złamana biel rozlewają się po ścianach i meblach jak mleko w kawie. Nigdzie nie ma ostrych kontrastów ani zbędnych ozdobników; zamiast tego światło z ukrytych listew i delikatnych lamp miękko odbija się w spieku kwarcowym, drewnianym parkiecie i gładkich frontach szaf. Dom żyje tu w rytmie swoich mieszkańców: rano pachnie świeżo zmieloną kawą i rozgrzaną owsianką, a wieczorem staje się sceną dla rodzinnych rozmów przy blacie kuchennym. Jest prosto, ciepło i – co najważniejsze – bardzo po ludzku.
Pierwszy krok w domu otula chłodna, mleczna szarość Beckers Candy, która uspokaja wzrok i daje poczucie uporządkowanej przestrzeni. Cała zabudowa ‒ od podłogi po sufit ‒ zlicowana jest z płaszczyzną ścian, dzięki czemu fronty szaf niemal znikają, zostawiając w polu widzenia jedynie smukłe, czarne relingi. Jedno z skrzydeł odbija wnętrze niczym tafla wody, bo pełni równocześnie rolę lustra i drzwi do garderobianego modułu.
Naprzeciwko, w ciemno-grafitowej ramie, pojawia się drzwiowe przejście z przydymionego szkła. Przepuszcza światło z salonu, ale zatrzymuje ciekawskie spojrzenia, budując dyskretne napięcie pomiędzy strefami. Niska listwa świetlna przy cokole rysuje miękki kontur podłogi z gresu i delikatnie podświetla pufę — idealne miejsce, by na chwilę usiąść, zdjąć buty i ruszyć dalej w głąb domu.
Za przeszklonymi drzwiami z wiatrołapu otwiera się korytarz, w którym pierwsze skrzypce gra perspektywa: po lewej dyskretnie znika wejście do gabinetu, na wprost rozwija się widok na jadalnię, kuchnię i salon. Ten sam mlecznoszary ton ścian tworzy spokojne tło dla grafitowej stolarki i lekkiej balustrady schodów.
Czarne intarsje w posadzce rysują delikatne listwy – prowadzą krok w stronę strefy dziennej, porządkują komunikację i dodają rytmu jasnym deskom. Naprzeciw drzwi z wiatrołapu stanęło pełnowymiarowe lustro, które łapie światło z okien i optycznie poszerza trakt.
Wzdłuż cokołów biegnie miękka linia LED: wieczorem wystarczy, by bez zapalania głównego oświetlenia przejść między strefami. Nad głową – sufit napinany z ukrytą ramą systemową, pozwalającą swobodnie konfigurować oprawy liniowe i punktowe. Dzięki temu korytarz pozostaje minimalistyczny, a jednocześnie elastyczny – gotowy na zmiany scen i nastrojów domowego życia.
W jadalni króluje światło. Duże okna przesuwne wpuszczają południowe słońce, a wieczorami jego rolę przejmuje dwupoziomowa lampa z kryształowych pierścieni – każdy segment odbija drobne refleksy, tworząc na stole miękki, złotawy połysk. Blat wykonano z jasnego spieku kwarcowego o zgaszonej, piaskowej fakturze; pod palcami jest jedwabisty, ale wystarczająco odporny, by przetrwać rodzinne uroczystości.
Tapicerowane krzesła w ciepłej szarości otulają plecy, a ich orzechowe nogi delikatnie korespondują z ramą stołu. Całość siedzi na jasnym, tkanym dywanie z dyskretną bordiurą – wyznacza strefę biesiady i tłumi dźwięki, gdy talerze ustawiane są na lnianych serwetach. Tło dla kompozycji stanowią neutralne, beżowe zasłony i matowe fronty kuchenne, dzięki czemu jadalnia płynnie łączy się z sąsiadującym aneksem.
To miejsce zaprojektowano z myślą o długich, niespiesznych rozmowach: piękne materiały cieszą oko, ale nie odciągają uwagi od smaków i ludzi przy wspólnym stole.
Pomiędzy jadalnią a sofą wyrasta lekka przegroda z fornirowanej płyty meblowej – kilka pionowych lameli wycina dyskretny kadr, nie zatrzymując przy tym światła ani rozmów przy stole. Za nią rozlewa się jasny, puszysty dywan, który łagodzi dźwięki i podkreśla modułowy narożnik w kolorze ciepłego latte.
Ścianę za sofą ozdobiliśmy pionowymi panelami gipsowymi; ich nieregularne fale podświetla ukryta listwa LED, dzięki czemu faktura ożywa po zmroku niczym kurtyna sceniczna. W rogu stanęła wysoka monstera w matowej donicy – odrobina zieleni, która przełamuje neutralną paletę i wprowadza oddech natury.
Vis-à-vis rozgościła się czarna wnęka medialna z pochłaniającym refleksy wykończeniem i lekko uniesionym blatem na kolekcję albumów. Z lewej strony wkomponowaliśmy przeszkloną witrynę z grafitowym szkłem; wieczorem butelki i drobne trofea połyskują w punktowym świetle, nadając wnętrzu nutę elegancji w stylu boutique hotelu. Całość spina sufit napinany z liniowymi profilami oświetleniowymi, które jednym ruchem aplikacji zmienią nastrojowe „kino domowe” w jasną przestrzeń rodzinnych zabaw.
Kompaktowy układ w kształcie litery U spina monolityczna wyspa ze spieku kwarcowego; delikatne żyłki na jasnej tafli przypominają ślad pędzla na płótnie, a odporność materiału pozwala kroić, mieszać i stawiać rozgrzany garnek bez chwili wahania. Nad blatem lewituje smukła, mosiężna lampa przywieziona prosto z Niemiec – jej liniowy profil rzuca równomierne, miękkie światło, dzięki czemu kawa z rana nie potrzebuje już żadnego filtra.
Fronty zabudowy utrzymaliśmy w zgaszonym beżu, który płynnie łączy się z tonacją salonu. Po prawej stronie aż do sufitu wyrasta przeszklona witryna: półki z dymionego szkła eksponują kieliszki i karafki, a punktowe LED-y sprawiają, że szkło mieni się niczym scena w operze. Całość osadziliśmy na dyskretnej bazie z czarnego cokołu, aby lekko unieść bryłę nad drewnianą podłogą i podkreślić jej nowoczesny charakter.
Tutaj każdy detal – od ryflowanego lica wyspy po bezuchwytowe fronty szafek – gra jedną, klarowną nutę: ergonomia spotyka się z subtelnym luksusem, gotowym na codzienne eksperymenty kulinarne i odświętne kolacje w gronie przyjaciół.
Schody oplatają dom niczym delikatna wstęga drewna – dębowe stopnie wydają się lewitujące na smukłych, stalowych wspornikach, a autorskie balustrady łączą czarne pręty z dyskretnymi, mosiężnymi tulejami. Ich rytm nadaje całej klatce lekko industrialny, ale wciąż elegancki charakter.
Ściany wzdłuż biegu potraktowaliśmy jak scenę dla światła: pionowe panele w ciepłobeżowym macie przecinają wpuszczone listwy LED, które wieczorem rozlewają subtelną poświatę od cokołu aż po sufit. W strefie spocznika lampy–tubusy zwisają kaskadą, akcentując wysokość pustki i tworząc świetlny wodospad widoczny już z parteru.
Na piętrze, tuż pod listwami przypodłogowymi, działają czujniki ruchu – gdy dzieci wstaną w nocy, automatycznie zapala się łagodne, bursztynowe światło prowadzące do łazienki. Dzięki temu nie ma potrzeby uruchamiania głównego oświetlenia, a sen pozostałych domowników pozostaje nienaruszony.
Między drzwiami sypialni zmieścił się panel dekoracyjny z mikrowypustkami i pionowymi mosiężnymi inkrustacjami; podświetlenie punktowe rozprasza drobne refleksy niczym gwiaździste niebo. Cała komunikacja to więc nie tylko ciąg pieszy, lecz także świadomie zaprojektowana oś świetlna – łącząca funkcję, bezpieczeństwo i wyrafinowaną estetykę.
Jasne panele gipsowe za łóżkiem przełamaliśmy subtelnymi, pionowymi szczelinami z ukrytą listwą LED – ciepła poświata sączy się między taflami i otula poduszki niczym pierwsze promienie świtu. Tapicerowana rama łóżka w odcieniu kawy z mlekiem współgra z leniwie opadającymi zasłonami, a lekko przydymione klosze lamp nocnych dodają wieczornym rozmowom kameralnego nastroju.
W narożniku znalazł się toaletkowy kącik: gięty blat z forniru unosi się na filigranowym wsporniku, zostawiając miejsce na miękką, welurową pufę. Rytmiczne, ryflowane tło odbija światło małego plafonu, podkreślając flakon ulubionych perfum i rząd pędzli w porcelanowym kielichu. Całość spina dyskretnie wbudowana szafa z czarnymi, pionowymi uchwytami – tu ukryliśmy garderobę, by nic nie zakłócało kojącej harmonii tego prywatnego azylu.
Pierwsze, co przykuwa wzrok po wejściu, to smukły neon z linią nutową zawieszony nad oknem. Ciepły, łososiowy blask wystarczy, żeby wieczorem włączyć playlistę i zapisać w zeszycie kilka taktów nowego utworu, nie włączając głównego światła.
Pod ścianą stoi długi dębowy blat – stanowisko do nauki, ale też małe studio kompozytorskie. Perforowany panel obok pozwala przypiąć zdjęcia z koncertów, plan zajęć albo słuchawki, a wbudowane półki chowają nuty i podręczniki. Wygodne, welurowe krzesło w pudrowym różu zapewnia komfort przy wielogodzinnym ćwiczeniu gam.
Łóżko z miękkim wezgłowiem i pastelową pościelą zajmuje lewy narożnik. Tuż obok znalazła się niska szafka nocna – można odłożyć skrzypełka, gdy nocne ćwiczenia przeciągną się do późna.
Na wprost blatu, w delikatnie cofniętej wnęce, zawisł telewizor – świetny pretekst do analizy koncertów ulubionych artystów. Pod nim szuflady na drobiazgi i pierwsze płyty winylowe, które córka zaczęła zbierać.
Całość dopełnia wypłaszczona pufa-worek w kolorze palonego karmelu. Wystarczy rzucić się na nią między lekcjami, by na chwilę zatopić się w dźwiękach, które powstają tu każdego dnia. Pokój jest lekki, funkcjonalny i całkowicie „jej” – tak, by mogła rosnąć razem ze swoją pasją.
Marzenie o piętrowym łóżku zamieniliśmy w prawdziwy plac zabaw pod dachem. Dolny poziom to nisko osadzony materac otulony miękkim, welurowym zagłówkiem; tu można zasnąć w sekundę lub zaszyć się z książką. Górny — ukryty za siatką linową — został przeznaczony wyłącznie na zabawę i budowanie baz z koców. Lekka konstrukcja z metalowych profili i gęsta, pleciona „pajęczynka” gwarantują bezpieczeństwo, a równocześnie pozwalają rodzicom zerkać, co właśnie knuje mała odkrywczyni.
Ścianę przy łóżku pokryliśmy pionowymi pasami tapicerki z cielistego aksamitu; ukryte LED-y wycinają z niej miękkie smugi światła — nocna lampka i bajkowy klimat w jednym. Obok stanęła pionowa drabinka oraz moduł z koszami na pluszaki: wystarczy sięgnąć ręką, by wybrać kompanów do snu. Pod oknem znalazł się kompaktowy kącik do nauki z perforowanym panelem na rysunki, półkami na książki i lisim, zielonym krzesłem obrotowym. Pastelowa paleta beżu i pudrowego różu uspokaja, a lustrzana tafla przy wejściu odbija promienie słońca, dzięki czemu nawet zimą w pokoju panuje wiosenna jasność.
Tu każda strefa ma swoje zadanie: dół — na odpoczynek, góra — na zabawę, biurko — na pierwsze literki. Wszystkie razem tworzą przestrzeń, w której wyobraźnia może wspiąć się naprawdę wysoko.
Łóżko stoi nisko, tuż nad podłogą, by maluch mógł samodzielnie wdrapać się pod kołdrę po całym dniu przygód. Ścianę wokół zagłówka okryliśmy tapicerowanymi panelami w kształcie domku – amortyzują, gdy w zabawie poniosą emocje, a ciepły, karmelowy odcień wycisza przed snem. Nad łóżkiem kołysze się półksiężycowa lampka, którą wystarczy musnąć, żeby zapalić delikatne światło do nocnego czytania.
Pod oknem stoi kompaktowe biurko z taboretem – dziś służy do kolorowanek, za rok do pierwszych literek. Naprzeciw wbudowaliśmy pojemną szafę z szerokimi, bezpiecznymi uchwytami; dolne szuflady mieszczą kosze z drewnianymi kolejkami, a górne ubrania „na już”.
Miękki, pastelowy dywan z nadrukiem ulic i miasteczka zachęca, by rozłożyć autka. A gdy przyjaciele wpadną z wizytą? Tapicerowana ławka pod ścianą zamienia się w tor przeszkód albo widownię teatrzyku. Całość utrzymana w naturalnych beżach i brązach daje tło na lata – wystarczy wymienić zabawki, by pokój dorastał wraz z jego małym mieszkańcem.
Ten dom to dowód na to, że spokój jasnych tonów może iść w parze z funkcjonalnością skrojoną na życie dużej rodziny. Od dyskretnej, podświetlonej strefy wejściowej, przez otwartą przestrzeń jadalni i salonu, aż po pokoje dzieci zaprojektowane w rytmie ich marzeń, każdy metr kwadratowy pracuje na komfort mieszkańców. W przestrzeniach wspólnych gra światło – lampy sprowadzane z Niemiec, listwy LED zatopione w ścianach, odbicia w witrynach – a wyciszone beże i szarości tworzą tło zarówno dla rodzinnych spotkań, jak i cichej pracy zdalnej.
Schody z autorską balustradą prowadzą do piętra, gdzie jasna sypialnia rodziców sąsiaduje z pokojem nastolatki pełnym muzyki i dwupoziomową krainą młodszej córki. Nawet najmłodszy lokator ma tu miękką, zabezpieczoną strefę do snu i zabawy. Funkcjonalne przechowywanie, inteligentne oświetlenie z czujnikami ruchu i wysokiej klasy materiały domykają całość.
Jak każdy projekt RAAV architekt wnętrz Warszawa, także i ten powstał od pustej kartki – z indywidualnym podejściem, pełną opieką „pod klucz” i wrażliwością na codzienne nawyki domowników. Efekt? Dom, który nie tylko wygląda elegancko, ale przede wszystkim „gra” z rytmem życia swojej rodziny.
Wykwinty projekt mieszkania w Warszawie 250m² to harmonijne połączenie niezwykłych materiałów, historycznych odniesień oraz współczesnej
„Słoneczne Schronienie” w Iławie – nowy projekt solarium dla Studio D3 w Iławie. To nie
Nocturne — Wnętrze domu w ciemnych tonach otwiera się niczym nokturn Chopina: zaczyna się szeptem